Ile razy pomyślę, że oswoiłam Chaos, on uderza we mnie z nową mocą. Czeka na moje zmęczenie, na zaczątki frustracji, drobne złośliwości losu, mogące stać się iskrą, która spowoduje wybuch.
Nagle przestaje się liczyć wszystko, co zbudowałam.
Dom, stracony i stworzony niemal od zera, ciepło domowego ogniska, które obiecałam sobie i bliskim. Jest tylko moja płonąca frustracja. Święty (rzekomo) gniew na świat, który nie chce grać swojej roli.
Po raz setny mówię sobie, że już nie dam rady.
I właśnie w tym momencie na kolana ładują mi się koty, a po bokach siadają nagle spokojne i uśmiechnięte dzieci. Jeszcze przez chwilę tlą się resztki złości, ale wiem: to już koniec.
To moje miejsce, to tu chcę być.
Przecież nie ma rzeczy, której nie dałabym rady zrobić, czy wytrzymać.
***
Nuta na dziś: Amber Run - I found
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz