czwartek, 16 marca 2017

To nie Twoja wina

Zaczyna się niewinnie. Złośliwy żart, potem drugi, trzeci, dziesiąty. Coraz częściej, coraz celniej i boleśniej. Kiedy prorestujesz, słyszysz, że brak Ci dystansu lub poczucia humoru. Początkowo się wycofujesz, pozwalając, by Twój dyskomfort nazywać przewrażliwieniem.

Granice przesuwa po kawałku. Od szowinistycznych "żartów", powoli dochodzi do wyzwisk, rękoczynów. Czego byś nie zrobiła, jest źle.

Jeśli dzieci są ciche i spokojne, pewnie je zastraszyłaś.
Jeśli płaczą lub głośno się śmieją, to nie umiesz ich wychować.
Jeśli "oddasz" je do przedszkola, jesteś wyrodną i leniwą matką.
Jeśli zostajesz z nimi w domu, ograniczasz ich rozwój społeczny.
Jeśli nie pracujesz, jesteś darmozjadem.
Jeśli wracasz do pracy, nie zależy Ci na rodzinie.
Jeśli jesteś cały czas w domu, nie masz charakteru i ambicji.
Jeśli rozwijasz hobby lub kontakty z ludźmi, jesteś egoistyczną latawicą.
Jeśli odmawiasz współżycia, zimna z Ciebie flądra.
Jeśli masz wysokie libido, myślisz tylko o jednym i pewnie się puszczasz na boki.

Zawsze winna. Nigdy dość dobra.

Tylko... wiesz co?

To nie Twoja wina.

Czego byś nie słyszała - zasługujesz na szacunek i wsparcie, a Twoje dzieci na dorastanie w zdrowej atmosferze, bez obserwowania lub doświadczania upokorzeń fundowanych przez kogoś, kto miał je chronić. Przemoc to nie tylko siniaki. Głębokie rany zostają także w psychice.

Jeżeli nie możesz liczyć na pomoc rodziny czy przyjaciół - zgłoś się do Centrum Interwencji Kryzysowej lub innej lokalnej organizacji wspomagającej ofiary przemocy.

Warto.

4 komentarze:

  1. Strzygo...
    Tak się cieszę, że wróciłaś.
    Niepokoi mnie tylko to, z czym wracasz. A ten wpis- niepokoi mnie jeszcze bardziej.
    Moja Mama od 37lat żyje z kimś, komu nigdy nie była w stanie dogodzić, bo zawsze było źle. Od lat oczywiście nie stara się już tego robić, ale szmat czasu zmarnowała. Nigdy sobie nie ułożyła życia po swojemu, a my- ja i brat dorastaliśmy w tym emocjonalnym syfie.
    Zawsze, ale to zawsze warto zawalczyć o siebie. I przede wszystkim o siebie. Bo tylko silna Mama, "pozbierana" kobieta jest w stanie dać spokój i bezpieczeństwo dzieciom.
    Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam właśnie komentarz u siebie. Znalazłam Cię już wczoraj- jak może widziałaś :)

    ...Naprawdę cieszę się, że do nas wróciłaś. Widzę, domyślam się jak ciężki to był dla Ciebie czas, kiedy Cię z nami nie było. Tym bardziej dobrze, że znowu piszesz i że jesteś. Wiem po sobie, ile daje posiadanie takiego swojego mikrokosmosu, tu w blogosferze. Ile potrafią dać niby obce osoby ciągnące Cię za uszy do góry.
    Trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję :) Najtrudniejsze za mną. Zakończyłam tamten etap, niestety nie wystrzegając się błedów. Teraz buduję od nowa. Silniejsza, szczęśliwsza.

    Ten post jest dla tych, które wciąż zamykają oczy, myślą, ze coś się zmieni. Może pomoże im podnieść głowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby :*
      Bo zmienia się rzadko, niestety.
      A może stety? Bo kiedy już się podniesie tą głowę, można znaleźć/dostrzec coś lepszego, piękniejszego, bardziej wartościowego...

      Usuń